-Że co?! Po PROSTU obróciłaś jakiś tam garnek?!- wrzasnął Lino.
-Nie garnek, tylko wazon. Tak po prostu go obróciłam- powiedziałam.
-To śmieszne. Lasowi groziła (robię to dla cb Rejwi!) apokalipsa termojądrowa, a przyczyną był jakiś stary wazon!- zaśmiał się wilk. Jak się domyślałam nie długo zajęło Kenyi i Lino rozkręcenie imprezy. Westchnęłam. Postanowiłam że posiedzę i poczekam, na nie wiadomo co. Nie czekałam długo. Z nieba spłynęły gigantyczne kule gradu.
-No nie mówcie że znowu!- jęknęłam, zaraz po tych słowach pogoda ustatkowała się -Co?- mruknęłam -Eee... Deszcz?-. Z nieba lunął deszcz.
-Co to jest?- mruknęłam. Pobiegłam do nory, nie było czasu na roztrząsanie czego najbardziej pragnę.
-Po prostu daj mi wyjść!- warknęłam, a od razu pokazały się wrota. Wyszłam do świata ludzi.
-Eee... Co?- spytałam -Serio? Biorę ten "garnek" do środka, tam będzie bezpieczny- dokończyłam.
Weszłam do nory, obróciłam wazon i obsypałam go ziemią.
-Hej Kyubi! Co porabiasz?- do nory wdarł się Kenya.
-Co?! Kenya?!- podskoczyłam i rąbnęłam głową w sklepienie nory.
-Hej, wystraszyłem cię?- spytał.
-Tak, i to jak!- mruknęłam pocierając głowę łapą -Jakieś pytania?-.
-Eee.... Właściwie to tak- zarumienił się Kenya -Może poszłabyś ze mną do świata ludzi?-.
-D-dobra- mruknęłam -Ale po co?-.
-Bo ty z tamtych stron pochodzisz, no nie?- mruknął, wyraźnie zirytowany że nie wymyślił lepszej wymówki.
-No ok. Ale nie teraz, dobra? Muszę zakopać to coś- mruknęłam pokazując na wazon.
-Oh... Dobra... To..To ja idę- mruknął.
-Hej! Czekaj!- poczułam się głupio -Chodź, idziemy teraz- uśmiechnęłam się.
-Serio?- spytał.
-Serio- odparłam, czując że się rumienię.
Jeej, wreszcie doczekałem się apokalipsy termojadrowej! :D
OdpowiedzUsuńTylko nie napisalaś, dlaczego im groziła ;)
Ja bym nie poszedł na ta powierzchnię. Czuję (mam nadzieję, w końcu jestem tutaj chyba ucielesnieniem zła), że natkna się na myśliwych i ktoś zginie (Kyubi odpada, więc zostaje Kenya c:).
Wiem, jestem bez serca xD