O boże... myślałam że się popłaczę. Ze szczęścia oczywiście... No może trochę... e... NIEWAŻNE!
Wróciliśmy pod skalny tron... A tam co? A tam impreza... Kogo to sprawka? Lino i Kenyi oczywiście... Bo kto inny wyprawiłby imprezę kiedy KTOŚ jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie? Chyba tylko Łapek.... No dobra. Do rzeczy... W KOŃCU poszłam do lasu bez lęku... W KOŃCU położyłam się spać w mojej norze... W lisiej norze... W końcu... W sumie nie było mnie tam tylko trzy dni, ale czułam się jakby to była wieczność. Nagle rozjarzyła się brama do nory...
"Co to? Jakiś przybysz?" - pomyślałam. W następnej chwili otworzyło się przejście a do nory wdarł się lodowaty wiatr, wdmuchując do środka śnieg.
"Co do...?" -. Nagle do środka wdarła się tak silna wichura, że w jednej chwili byłam już przed norą. Malutkie płatki śniegu zaczęły krążyć w powietrzu, było go coraz więcej i więcej. Po kilku minutach miałam go już powyżej połowy łap. Teraz przestał padać śnieg, ale zamiast niego spadł deszcz. Śnieg zmienił się w rozmokłą ciapę w kilka sekund. Zaczął padać grad, który jak się pojawił, tak zniknął. A po minucie lub dwóch rozpędziła się wichura.
-Co tu się wyrabia?!- jęknęłam.
CO BĘDZIE DALEJ? DOWIESZ SIĘ W NASTĘPNEJ CZĘŚCI!
Nie mogę się doczekać :v
OdpowiedzUsuńTylko co z bombą termojądrową?
Bomby nie będzie uznałam że trochę za bardzo odskakuje od lasu :(
OdpowiedzUsuńA-ale jak to... ?
UsuńBomba termojadrowa pasuje przecież do wszystkiego ;____;