Na początek info, wielkie dzięki za ciekawe pomysły do tego epizodu Igor Sz, albo jak kto woli Rejwi :)
Część twoich pomysłów wykorzystałam, a część odrzuciłam ponieważ nie pokrywały się z przygotowanymi wcześniej kilkoma linijkami tekstu... Dobra, 50 linijek tekstu! Dzięki jeszcze raz, teaser wstawie po 11, pasi?
Ptak odleciał w stronę skalnego tronu.
-Dobra, Albus...? Anaruk zaraz pomoże nam znaleźć to Zoo- powiedziałam do lwiątka.
-Super! Wrócę do domu!- ucieszył się Albus.
-Dobra, dobra. Nie zgrywaj niewiniątka, kociaku!- warknął Lino.
-Lino, daj mu spokój- powiedział Konar.
-Czemu? Jest niezapowiedzianym przybyszem, wchodzi do lasu i śmie kłócić się z alfą! To niedorzeczne!-.
-Oh, siedź cicho wilczy łbie- mruknęłam do niego.
-Proszę pani... To znaczy się alfo... Duży jest ten las?- spytał lewek.
-Czy ja wiem czy taki wielki? Większe są polany, ale las jest mieszkaniem lisów i w lesie jest przejście do świata ludzi, dlatego nazywamy ten świat zaczarowanym lasem, lub lisią norą.- wytłumaczyłam.
Lewek pokiwał głową i spojrzał na moją norę.
-Woah! Ale wielkie drzewo!- zdziwił się.
-To jest właśnie wejście do nory- powiedziałam.
-Aha, a mogę tam wejść?- spytał.
-Raczej nie... Hej czekaj!- krzyknęłam bo Albus już wczołgał się do nory.
-A to co?- spytał na widok wazonu.
-Nic takiego, nie dotykaj tego. To nie dla małych- spojrzałam z ukosa na wazon.
-Nie jestem mały!- prychnął lewek.
-Oj, nawet nie wiesz jak bardzo malutki- zaśmiałam się -Dobra, chodź, zaraz przyjdzie Anaruk-.
-Kto to ten Anaruk?- westchnął -Strasznie dziwne tu macie imiona!-.
-Ty nie masz lepszego. Albus to dziwne imię. U nas nazywał byś się White albo Albi- powiedziałam.
-To ja wolę być Albus- skrzywił się.
Wyszliśmy z nory i czekaliśmy, po chwili przybiegł do nas Anaruk.
-Wzywałaś?- spytał -A to kto?-.
-Albus, lwiątko. Jest z Zoo Lwia Łapa, wiesz gdzie to jest?- powiedziałam.
-No... Mniej więcej. To nie tak daleko, tylko trzeba będzie wyjść z lasu...- zerknął na norę.
-Dobra, idę po resztę. Rano wyjdziemy- spojrzałam na niebo na którym zaczęły pojawiać się gwiazdy.
Zawiadomiłam Konara, Lino, Kenye, Szarą Stal i Serka. Poszliśmy spać w jaskini alf na skalnym tronie.
W nocy miałam okropne sny. Shadow zabił Kenye, Albus zniknął... Obudziłam się i ledwo powstrzymałam się od krzyku. Rozejrzałam się dookoła. "To tylko głupi sen" - pomyślałam - "Nikt nie umarł, wszyscy żyją".
Przetarłam łapą oczy i znowu zasnęłam. Rano wybiegliśmy po prostu z jaskini do lasu. Wyszliśmy do świata ludzi.
-Prowadź Anaruk- powiedziałam. Wilk kiwnął głową i pobiegł przez las, a my za nim. Nie wiem jak długo szliśmy, ale chyba jakieś czterdzieści minut. Po tym czasie wyszliśmy na przeciw szerokiej drodze, po której samochody sunęły jak pociąg po szynach. Szara Stal przeleciał nad autami, a my musieliśmy coś wymyślić.
-Może po prostu przebiegniemy ulicę?- zaproponował Kenya i zademonstrował. Pobiegliśmy za nim.
-A gdzie teraz?- spytałam Anaruka.
-Za mną- mruknął i pobiegł poboczem. Po chwili stanęliśmy przed bramą Zoo.
-To twój dom?- spytałam.
-Tak! Dziękuje!- ucieszył się lewek -Ale... Jak wy wrócicie do lasu?-.
-Ja otworzę przejście. Tam można się dostać z każdego lasu- powiedziałam.
-Woah! Super mogę iść z wami?- spytał.
-Myślałam że wolisz zostać w zoo- mruknęłam.
-Znajdę go, już wiem jak wrócić!- zapewniał lewek.
-No dobrze..- westchnęłam. Przeszliśmy ulicę i weszliśmy w krzaki.
-Dobra, teraz trzeba znaleźć norę, rozdzielamy się- powiedziałam -Kenya z Albusem, Konar z Szarą Stalą, Lino ze mną i Anarukiem, rozumiemy się?-.
-Tak- odpowiedzieli.
-Dobra, to idziemy. W razie czego spotkamy się w punkcie wyjścia, kiedy Lino zawyje.- powiedziałam i poszliśmy. Trochę poplątaliśmy się po lesie, ale nory nie znaleźliśmy.
-Dobra Lino, wyj!- powiedziałam zakrywając uszy. I tak słyszałam to przeciągłe wilcze wycie, Grauer nigdy tak nie wył. Nagle hałas przerwał nam skowyt zranionego zwierzęcia.
-To z tamtej strony!- poinformowałam i pobiegłam dalej -Przekaż reszcie gdzie pobiegliśmy z Anarukiem, Lino. Leć!-. Biegłam co sił w nogach. Nagle zobaczyłam Albusa, który zaczął rozpływać się w powietrzu, a na ziemi leżała jakaś czerwono-biała postać. Lew nie był już lwem, był Shadowem, który rozpłynął się w powietrzu.
-Kenya?- podeszłam do niego -Kenya, wstawaj, nie strasz mnie!-. Nie poruszył się. Łzy napłynęły mi do oczu. Nagle coś mocno mnie uderzyło. Upadłam na ziemie.
[Kilka minut później]
Ktoś mocno trzepnął mnie łapą w głowę.
-Kyubi, wszystko okej? Co tu się stało? Gdzie Albus?- Anaruk wyglądał na przestraszonego.
-Co? Uh...- podniosłam się z kałuży krwi -Nie, nie, nie nie...- zaczęłam mamrotać.
-Kyubi?- Anaruk serio się przestraszył bo odszedł kilka kroków.
-Anaruk, lew... to Shadow...- powiedziałam.
-Kyubi, musisz mieć jakieś zwidy, ktoś cię zaatakował. Musisz być zmęczona. Shadow umarł.- powiedział.
-Nie prawda, on tu był, on... on zabił Kenye!- popłakałam się.
-Ej, spokojnie... Kenyi nic nie będzie.... Tak myślę...- westchnął -Chodź, idziemy do reszty...-.
"-Ty nie masz lepszego. Albus to dziwne imię. U nas nazywał byś się White albo Albi- powiedziałam."
OdpowiedzUsuńNazywałbyś, a nie nazywał byś.
"-Może po prostu przebiegniemy ulicę?- zaproponował Kenya i zademonstrował. Pobiegliśmy za nim."
Miałem nadzieje, że w tym momencie przejedzie go jakiś samochód XDD
Nadal nie wiemy, czemu lasowi groziła apokalipsa termojądrowa ;3
Kurcze, nie zdążyłem przeczytać tego postu "info" :C
OdpowiedzUsuń