poniedziałek, 8 lutego 2016

Zaczarowany Las #14

Hej! Zanim zacznę! Wprowadziłam kilka poprawek w stylu postów, wedle waszych komentarzy głównie wedle propozycji i uwag   Igor Sz. Wielkie dzięki :D Mam nadzieję że będzie się wam przyjemnie czytało, konkurs! Za propozycje do następnej części narysuje cokolwiek zechce zwycięzca, no, a teraz w końcu Las :D!

Kiedy wieść o tym że Grauer nie żyje się rozniosła, zapanowała ogólna panika. Przynajmniej wśród wilków.
Lino podszedł poważnie do sprawy i kazał wilkom przeszukać wielki bór i okolice. Upewniliśmy się, że wszystkie zwierzęta są bezpieczne pod skalnym tronem. Do nocy był spokój. W nocy zresztą też gdyby nie to że wilki o północy wyły aby uczcić pamięć Grauera... Razem z Lino, Konarem i Serkiem zmienialiśmy się wartą, aby zwierzęta mogły się wyspać. Rano nadleciał Szara Stal.
-Wszystko słyszałem, Grauer nie żyje.- powiedział kiedy chciałam mu wszystko opowiedzieć.
-Aha... Ale skąd?- spytałam.
-Moje ptaki przelatywały akurat tamtędy...- mruknął.
Spojrzałam na niego podejrzliwie, nie wyglądał na zmartwionego.
-No... Ja lecę.- powiedział i już zniknął w chmurach.
-Wstrętny wróbel!- mruknęłam kopiąc jakiś kamyk.
-Nie ma co się denerwować, Kyubi. Złość nic nie zmieni.- powiedział Konar.
Westchnęłam i ruszyłam do wielkiego boru.
-Dokąd idziesz?- Kenya zaskoczył mi drogę.
-Nigdzie, co cie to interesuje?- prychnęłam.
-Co jest? Bawisz się w wściekłą wiewiórkę?- zaśmiał się.
-Nie. I nie mam zamiaru się bawić. Daj mi spokój.- odepchnęłam go na bok i weszłam w krzaki.
Chwile był spokój. A po chwili usłyszałam znajomy śmiech. Odciski łap na moim barku zaskrzyły się na złoto.
-Shadow!- warknęłam.
-Brawo! Zgadłaś! Dać ci nobla?- lis zaśmiał się sarkastycznie.
-Nie dzięki, nie przyszłam tu na rozdanie nagród- powiedziałam.
-A niby na co? Dobrze wiesz że nie dasz rady mnie pokonać, jestem dużo silniejszy od ciebie, a te twoje duszki ci tym razem nie pomogą!- obnażył kły.
-Może tak, może nie- mruknęłam szykując się do skoku.
-Kyubi!- z tyłu usłyszałam Keny'e.
-Oh, to ja lepiej pójdę!- Shadow zaśmiał się tylko i ruszył w głąb lasu.
-Kenya! Ja, ja... GAHH! Czemu zawsze mi przeszkadzasz?!- krzyknęłam i pobiegłam za Shadow'em.
Nie wiedziałam że za mną pobiegł Kenya...
-Nigdy mnie nie dogonisz! Jesteś ZWYKŁYM LISEM!- krzyknął do mnie Shadow kiedy byłam już dość blisko niego.
-WCALE NIE!- warknęłam, zajęcza łapka na moim barku zaskrzyła się i już po chwili biegłam u boku Shadowa czekając na odpowiedni moment. Wbiegliśmy na skalisty teren, nie znałam go. Nie należał do lasu.
-No, teraz jesteśmy na moim terenie, więc twoji ci nie pomogą- uśmiechnął się lis.
-Tym razem mi nie uciekniesz...- wymamrotałam, ledwo co unikając ataku.
-Tego nie wiesz, wiewióreczko- zaśmiał się ponownie.
Kolejna łapa zalśniła się na złoto. Tym razem wilcza... Przypomniałam sobie ich słowa:
"Zwinność, siła, mądrość, przejrzenie, władza"... Wszystko było jasne!
-Nie, ja to wiem, węgielku- tym razem ja się śmiałam. Uniknęłam kolejnego ataku. Chwile skakałam unikając ataków.
-Może zaczniesz w końcu walczyć jak lis?!- Shadow był wyraźnie zirytowany.
-Jak chcesz, sam się prosisz!- odpowiedziałam biegnąc na skałę.
-Chcesz się z nią zderzyć?- spytał Shadow, trochę zdziwiony.
-Nie. Mam lepszy plan.- udało mi się wbiec kawałek na pionową skałę, a potem odbiłam się od niej łapami lecąc prosto na Shadowa.
-Aaaaaaaa!- wrzasnął ale nie zdążył się ruszyć. Leżał na plecach próbując się wyrwać. Złapałam go za szyję i rzuciłam nim o skałę. Wstał z wyrazem wściekłości na pysku.
-Oszustka!- warknął i skoczył na mnie, nie zdążyłam odskoczyć. Po chwili poczułam krew spływającą po barku. "Nie ma sensu próbować się wyrwać, mocniej się tylko poszarpię" - pomyślałam.
-Zmęczona?- syknął mi do ucha i odszedł kawałek -Wstawaj!-.
-Bardzo chętnie...- mruknęłam. Skok, ugryzienie, unik. Kilka takich sekwencji i Shadow powoli rozpływał się w powietrzu. Tym razem naprawdę.
-Nie waż się wracać, albo poczujesz gniew duchów!- powiedziałam, choć nie chciałam tego powiedzieć. Ślady znowu zaiskrzyły się, a potem zgasły. Shadow'a  nie było. Po chwili byłam świadkiem powrotu kolorów. Najpierw liście drzew zaczęły być zielone, potem kora. Kwiaty i trawa. A na koniec niebo było znów jaskrawo błękitne.
-Kyubi?!- Konar wybiegł na skałę zza krzaków -Kyubi, Kenya mówił...- rozejrzał się dookoła.
-Tak, Konar?- spytałam beztrosko.
-Las... Gdzie jest Shadow?!- spytał.
-On... On już nie wróci...- odpowiedziałam. Wróciliśmy do reszty...

Długi wpis? Podoba się? Komentujcie!

1 komentarz:

  1. Wpisy powinny być dłuższe c:
    Poniżej trochę chaotycznie:

    "odepchnęłam go na bok i weszłam w krzaki."; "Złapałam go za szyję i rzuciłam nim o skałę."

    Kurczę jestem ciekaw jak wygląda odpychanie u lisów. Dodatkowo rzucanie! No nieźle xD

    I hmm... Ta Kyubi to ma te łapy "wypalone" na skórze - futrze, tak?
    I nikt się nie pyta skąd się wzięły, ani jak się z nimi żyje (chyba, że są niewidoczne dla innych)?

    Szkoda, że Shadow zginął (chyba, że nie zginął). A miał tyle potencjału, żeby zabić więcej zwierząt :c

    A co do konkursu...

    W Zaczarowany Las uderza bomba termojądrowa, która zamiast wybuchu rozprasza magiczne zaklęcie po lesie i panują w niej nieprzewidywalne, pomieszane, wzmocnione warunki pogodowe (tornada, powodzie; 10 min potem upalne lato +50 stopni). I Kyubi będzie musiała zdjąc klątwe/odkryć kto ją rzucił (powiedzmy, że powodem tej klątwy nie jest bomba termojądrowa).
    +Może trujący deszcz?

    OdpowiedzUsuń