I znowu kolejne dni mijały beztrosko. O świcie szczebiot ptaków, o zmierzchu wycie wilków. Spokój nad spokojem. Zrobiło się nudno. Młode oczywiście, się nie nudzą. Im tylko zabawy są w głowie. Ja też się nudziłam, mimo mojej nowej roli. Oszaleć można! Chyba zacznę pisać wiersze! Albo lepiej nie.... W każdym razie.... TRACH TRACH TRACH odgłos łamiących się gałęzi. Wychyliłam głowę z nory. Nie przywidziało mi się, ktoś rąbał drzewo.
-HEJ CO TY WYPRAWIASZ?!- wrzasnęłam do bobra przygryzającego gałęzie wielkiego dębu.
-OCH! Przepraszam! Nie wiedziałem że tu ktoś mieszka!- bronił się zwierz.
-To już wiesz. Pomiędzy korzeniami tego dębu jest moja nora, a w niej przejście do świata ludzi, idź z tego miejsca- warknęłam oschle.
Bóbr zwiał jak niepyszny. Jak ja takich typów nie lubię! Ślepy był, czy co? Tak czy siak mam już jeden wiersz:"Niebo pełne gwiazd, co lśnią bladym blaskiem, niknące na horyzoncie o wchodzie..."
I tyle mam na razie.
Sorry że wpis taki krótki, ale nie mam zbyt czasu na pisanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz